Przesz³o¶æ

Czym jest przesz³o¶æ? Niby oczywiste - jest to czas, który min±³. Min±³, i nie powróci. Mo¿na chcieæ, ¿eby "by³o jak kiedy¶", ale powtórzyæ mog± siê tylko zdarzenia, a nie czas. I to bêdzie ju¿ tylko powtórzenie. No i na szczê¶cie mo¿e jeszcze byæ lepiej ni¿ w przesz³o¶ci, do czego chyba ka¿dy d±¿y. Ale przesz³o¶æ nieuchronnie jest za nami.

Czy to znaczy, ¿e nie powinni¶my w ni± spogl±daæ? ¯e obracanie siê w ni± nic nam nie przyniesie? Lub wrêcz, ¿e powinni¶my siê staraæ o niej zapomnieæ? Nie s±dzê. Dlaczego? Kto¶ kiedy¶ powiedzia³, ¿e kluczem do szczê¶cia jest rozs±dne prze¿ywanie dnia tera¼niejszego. Nie ci±g³y strach o przysz³o¶æ. Je¶li naprawdê rozwa¿nie spêdzimy dzieñ dziesiejszy, to jutro bêdzie lepsze. Ka¿dy nasz dzieñ codzienny pracuje na nasz± przysz³o¶æ.

A jak rozwa¿nie spêdziæ dzieñ dziesiejszy? W³a¶nie korzystaj±c z tego, co przynios³a nam przesz³o¶æ. Patrz±c na to, jacy byli¶my, i co z tego mamy dzisiaj? Tak, ale te¿ nie do koñca. Jak znowu stwierdzi³ kto¶ inny, "Dzieci bawi±ce siê w ¿ycie rozpoznaj± jego prawdziwe prawa i zale¿no¶ci znacznie lepiej ni¿ doro¶li, którzy... s±dz±, ¿e s± m±drzejsi przez swoje do¶wiadczenia, czyli raczej niepowodzenia. Wielki cz³owiek zachowuje umys³ dziecka". A czym charakteryzuje siê umys³ dziecka? Czynnikiem serca. Szczero¶ci±, bezpo¶rednio¶ci±, prostot±. I postêpowaniem tak, jak siê czuje. Kierowanie siê sercem i dusz±, a nie tylko rozumem.

Nie mo¿emy nie widzieæ przesz³o¶ci, ale nie mo¿emy tak¿e ca³kiem sobie zaufaæ, ¿e skoro teraz robimy w inny sposób, to jest dobrze. Nasz umys³ potrafi wiele, ale nie mo¿na siê (IMHO) kierowaæ _tylko_ nim, bo w³a¶nie on jest tym, co niepowodzenia skrzywiaj± najbardziej. Tym, co jest zmieniane przez nasze ¶rodowisko. Czym¶, co potrafi zgasiæ serce i wymazaæ pamiêæ, je¶li siê tylko na to zgodzimy. Zniszczyæ te dwie powy¿sze rzeczy, które mamy od zawsze, jedn±, aby postêpowaæ jak cz³owiek, i drug±, aby¶my znali skutki naszego postêpowania, i przez nie poznawali siebie.

To w³a¶nie przesz³o¶æ kszta³tuje nas takich, jakimi jeste¶my. Ka¿de zdarzenie z przesz³o¶ci wp³ywa na to, jak my¶limy, co czujemy. Oczywi¶cie nie raz zapewne zdarzy³o siê, ¿e pope³nili¶my b³±d. Zrobili¶my co¶, za co siê wstydzimy. Ale czy mo¿emy chcieæ zapomnieæ, odsun±æ to od siebie? Wymazaæ tê czê¶æ naszej przesz³o¶ci? Nie. Bo usuwaj±c przesz³o¶æ robimy tak, jakby¶my chcieli usun±æ kawa³ek siebie. Co chyba jest niemo¿liwe. Nie mo¿na nie przyznawaæ siê do swej przesz³o¶ci. Ukrywaj±c j±, selekcjonuj±c zdarzenia z przesz³o¶ci, które chcemy pamiêtaæ, a które nie, zaczynamy oszukiwaæ zarówno innych, jak i siebie. Chcemy unikn±æ odpowiedzialno¶ci za to, co robili¶my? Próbujemy kreowaæ siê na takich, jakimi by¶my byli, gdyby w³a¶nie nie te momenty naszego ¿ycia. A przecie¿ one tak¿e nas kszta³towa³y (i to jeszcze jak, skoro chcemy je usun±æ). A wiêc zaczynamy, w oczach czyich¶ b±d¼ te¿ swoich, byæ kim¶ innym, ni¿ jeste¶my naprawdê. Ukrywamy tê czê¶æ naszej psychiki, która doprowadzi³a to tych zdarzeñ, jak i tê, która jest ich wynikiem. Ale te czê¶ci przecie¿ ci±gle istniej±. I zapominanie o nich mo¿e byæ niebezpieczne...

A "zmienianie siebie"? Mogliby¶my siê t³umaczyæ, ¿e zapominamy o czym¶, bo teraz ju¿ jeste¶my inni. Ale znów, je¶li naprawdê jeste¶my inni, to zarówno my jak i kto¶ inny bêdzie móg³ to dostrzec tylko znaj±c nasz± przesz³o¶æ. Ukrywanie jej mo¿e oznaczaæ, ¿e boimy siê spojrzeæ na to, jacy byli¶my. Ze strachu, ¿e tak naprawdê siê nie zmienili¶my?

A strach przed tym, jak nasza przesz³o¶æ zostanie oceniona przez innych? ¯e zostaniemy odrzuceni, bo komu¶ nie podoba siê to, co zrobili¶my? Zaakceptuj± nas, je¶li jeste¶my tego warci. Bo jednak wa¿ne jest to, kim jeste¶my aktualnie, w oczach innych ludzi. Je¶li natomiast zostaniemy odrzuceni, bo oni nie s± w stanie zaakceptowaæ naszej przesz³o¶ci, lub nas takich, jakimi jeste¶my? To znaczy, ¿e to nie jest tak naprawdê "nasze" ¶rodowisko. ¯e chyba tu nie pasujemy. I niezale¿nie od faktu, czy to my jeste¶my prawi i s³uszni, czy oni, czy te¿ obie strony. Czy te¿ ¿adna.

"Cz³owiek jak ¶limak - ma do siebie drogê okrê¿n±" - Lec.

Tadek Knapik
6 maja 1997, Kraków


Powrót